Dobierz fotelik samochodowy: Warszawa, Kraków, Chorzów, Skarżysko-Kamienna, Wrocław. Zadzwoń: 123 767 123

BeSafe Stretch, czyli fotelik samochodowy RWF do 36 kg. Prawdziwa rewolucja na rynku!

Możemy wreszcie oficjalnie potwierdzić, że w branży fotelików samochodowych nastąpiła rewolucja! We wtorek, 26 kwietnia 2022 roku miała miejsce premiera BeSafe Stretch. Fotelika RWF z pewnością wyjątkowego. Co go wyróżnia?

Bezpieczny fotelik tyłem nawet dla siedmiolatka

Eksperci ds. bezpieczeństwa dzieci w samochodzie – inżynierowie, biomechanicy zderzeń – od lat przekonują, że jazda tyłem jest dla dziecka nawet 5x bezpieczniejsza! Pożądane jest więc, by dzieci były przewożone w samochodach tyłem do kierunku jazdy jak najdłużej.. Niestety, do tej pory na rynku były dostępne foteliki RWF maksymalnie do 25 kg. Oznaczało to, że mogły z nich korzystać dzieci do mniej więcej 4. roku życia, czasem również niskocentylowe pięciolatki. Następnie czekała je już przesiadka do fotelika 15-36 kg – foteliki z tej kategorii wagowej są montowane wyłącznie przodem do kierunku jazdy.

Teraz, dzięki marce BeSafe, rodzice będą mogli wybrać, czy chcą przedłużyć swojemu dziecku jazdę tyłem nawet do 7. lub 8. roku życia (w zależności od indywidualnej budowy ciała dziecka). Wynikiem prac i badań BeSafe jest rewolucyjny fotelik Stretch – czyli RWF do 36 kg i/lub 125 cm.

– Statystyki dotyczące populacji europejskiej wskazują, że nasze dzieci są coraz wyższe i cięższe. Widać to dobrze w przypadku m.in. dzieci w Polsce czy Norwegii.

Dla przykładu, przeciętny europejski siedmiolatek waży ok. 31 kg. Dlatego zależało nam, żeby nasz fotelik BesaFe Stretch był zarówno szeroki, jak i wysoki – by był odpowiedni dla jak największej liczby dzieci. Możemy uznać, że BeSafe Stretch będzie pasował wagowo lub wzrostowo do 95 proc. europejskich siedmiolatków – powiedział Martin Moe, dyrektor ds. sprzedaży międzynarodowej BeSafe, podczas oficjalnej konferencji prezentującej nowy produkt firmy na rynku polskim.

Specyfikacja i dane techniczne fotelika BeSafe Stretch

⚫ Fotelik może być używany od 61 cm do 125 cm wzrostu
⚫ Minimalna waga dziecka – 9 kg
⚫ Maksymalna waga dziecka – 36 kg
⚫ Fotelik montowany jest WYŁĄCZNIE tyłem do kierunku jazdy
⚫ Ma normę i-Size
⚫ Zdał Test Plus
⚫ Sposób montażu fotelika – na pasy
⚫ Waga fotelika to zaledwie 11,5 kg
⚫ Można odsunąć go 26 cm od oparcia kanapy, aby zwiększyć dziecku przestrzeń na nogi

Jeden fotelik na siedem lat? Teraz to możliwe! Źródło zdjęcia: https://www.marko-baby.pl/fotelik-samochodowy-besafe-stretch-metaliczny-melange-02,22784,p.html

Co sądzisz o pomyśle jazdy tyłem do 36 kg? Centrum Bezpieczeństwa fotelik.info gromko bije brawo za tę wspaniałą ideę i jej realizację! To fantastyczne, jak rozwijają się możliwości dbania o większe bezpieczeństwo dzieci w samochodzie!

Czy wiesz, że rączka fotelika dla niemowlęcia nie służy tylko do noszenia?

Rączka – a dokładniej mówiąc, pałąk – fotelika samochodowego 0-13 kg to nie tylko wygodny uchwyt służący do przenoszenia. Poprawne ustawienie pałąka może przesądzić o bezpieczeństwie Twojego dziecka w razie wypadku! Zwróć uwagę na ten niepozorny element fotelika dla niemowlęcia i zawsze ustawiaj go w odpowiedniej pozycji, czyli…

Prawidłowa pozycja pałąka od fotelika 0-13 kg

Pałąk służy m.in. do przenoszenia fotelika dla niemowlęcia. Ułatwia także wkładanie fotelika do samochodu i wyjmowanie go. Popularnie bywa nazywany “rączką”, choć ta nazwa jest myląca, bo funkcja pałąka nie kończy się na przenoszeniu. Daje on również dodatkowe zabezpieczenie małego pasażera!

UWAGA! Każdy model fotelika 0-13 kg może mieć inne prawidłowe ustawienie pałąka! Bardzo ważne jest więc, by sprawdzić w instrukcji, w jakiej pozycji pałąk naszego fotelika powinien się znajdować podczas jazdy samochodem. O prawidłowym położeniu pałąka zwykle informuje również instrukcja rysunkowa na etykiecie z boku fotelika.

Poniżej możesz zobaczyć przykłady różnych fotelików z kategorii 0-13 kg z prawidłowo umieszczonym pałąkiem. Zwróć uwagę, że w każdym z nich pałąk znajduje się w innej pozycji – zgodnie z zaleceniem producenta.

Fotelik Maxi-Cosi Coral na pasy:
zgodnie z instrukcją pałąk musi być umieszczony w górze

Na foteliku mamy naklejkę z instruktażem, w jakiej pozycji ustawić pałąk (i przeprowadzić pasy samochodowe). PAMIĘTAJ! Nigdy nie jest to ustawienie przypadkowe czy dowolne!

W foteliku Concord Airsafe pałąk musi być przełożony za oparcie fotelika. Zawsze sprawdź, czy ustawiasz pałąk zgodnie z instrukcją swojego fotelika!

Tutaj również o ułożeniu pałąka (i pasów) informuje instrukcja obrazkowa z boku fotelika

W Peg-Perego Primo Viaggio i-Plus pałąk musi być ustawiony jeszcze inaczej – w nogach fotelika, w stronę oparcia kanapy/fotela

I znowu o poprawnym ustawieniu pałąka (i przebiegu pasów) mówi instrukcja z boku fotelika

UWAGA! Pałąk w foteliku Twojego dziecka MUSI być umieszczony zgodnie z instrukcją, gdyż z takim właśnie ustawieniem pałąka dany model zaliczył testy zderzeniowe. Przy innym ustawieniu pałąka fotelik może się więc w razie wypadku zachować inaczej, niż podczas testu zderzeniowego. Położenie pałąka zalecane przez producenta nigdy nie jest przypadkowe czy dowolne – lecz ma znaczenie dla BEZPIECZEŃSTWA dziecka!

Producent, na podstawie przeprowadzonych testów zderzeniowych, wskazuje prawidłowe położenie pałąka w danej konstrukcji. Może się np. zdarzyć, że pałąk należy ustawić w innej pozycji nawet w tym samym modelu fotelika – zależnie od tego, czy jest on montowany na bazie, czy na pasy samochodowe. Zawsze więc sprawdzaj instrukcję montażu i stosuj się do zaleceń producenta.

W przypadku fotelików 0-13 kg, których pałąk ma zajmować pozycję “do góry” (oczywiście zgodnie z zaleceniem producenta), pełni on jeszcze jedną ciekawą funkcję. Otóż w razie wypadku pionowo ustawiony pałąk chroni dziecko przed uderzeniem przez ciało siedzącej obok fotelika osoby dorosłej. Jak wiadomo, w wyniku wypadku, pod wpływem działających sił, głowa, tułów i kończyny pasażerów bezwładnie przemieszczają się we wnętrzu, w zależności od kierunku zderzenia. Może to stanowić poważne zagrożenie dla dziecka w foteliku, które znajdzie się w ich zasięgu.

Pionowo ustawiony pałąk w razie wypadku ma dodatkowo chronić dziecko podczas wypadku przed przypadkowym uderzeniem przez siedzącego obok dorosłego

Rola pałąka w fotelikach 0-13 kg starszego typu w zderzeniu tylnym

Zderzenia tylne zdarzają się najrzadziej spośród wszystkich typów zderzeń i są mniej śmiertelne dla dzieci niż inne rodzaje wypadków. Tym bardziej foteliki samochodowe kategorii 0-13 kg ze względu na bezpieczeństwo małego dziecka powinny ZAWSZE być montowane TYŁEM do kierunku jazdy. Przy zderzeniu tylnym zachodzi jednak obawa, że siła uderzenia przechyli fotelik 0-13 kg w stronę oparcia kanapy tak mocno, że głowa niemowlęcia uderzy o to oparcie, co spowoduje obrażenia głowy i/lub szyi. W fotelikach samochodowych na bazie nowego typu takim niebezpiecznym przechyleniom zapobiega zwykle rama antyrotacyjna.

W fotelikach 0-13 kg na bazach starszego typu (nadal z takim typem konstrukcji możemy mieć do czynienia) funkcję zabezpieczającą przed obrotem fotelika w stronę oparcia kanapy pełni ustawiony pionowo pałąk. Na zdjęciach z testów zderzeniowych (materiał z roku 2016) widać, jak duży wpływ na bezpieczeństwo niemowlęcia ma przy tego typu konstrukcji pionowo ustawiony pałąk fotelika:

1. Gdy pałąk fotelika jest schowany, głowa dziecka styka się z zagłówkiem kanapy
2. Gdy pałąk fotelika zostaje ustawiony pionowo, głowa dziecka jest chroniona
Źródło:https://static.tti.tamu.edu/conferences/cps19/presentations/gs/mansfield.pdf

Warto jeszcze raz podkreślić, że powyższe zdjęcia przedstawiają określony, starszy typ bazy fotelików. Dla odmiany, w niektórych konstrukcjach funkcję blokującą przechylenie fotelika ma pałąk opuszczony płasko w stronę oparcia.

Chcesz się dowiedzieć więcej o bezpieczeństwie dzieci w fotelikach? Odwiedź nasz kanał YouTube fotelik.info. Chcesz dobrać wymarzony, bezpieczny fotelik samochodowy dla Twojego dziecka, nauczyć się go prawidłowo montować? Przyjedź do jednego z naszych sklepów specjalistycznych fotelik.info, gdzie wykwalifikowani technicy pomogą Ci zadbać o bezpieczeństwo Twojego dziecka i całej Twojej rodziny w samochodzie.

Zadzwoń i umów się na wizytę w wybranym oddziale fotelik.info!

QUIZ – co wiesz o fotelikach samochodowych 0-13 kg? Sprawdź się!

Fot. pixabay

Lubicie rywalizację? Jeśli tak, to mamy dla Was świetną wiadomość! Przygotowaliśmy QUIZ o fotelikach samochodowych 0-13 kg, tak zwanych nosidełkach. Sprawdźcie, czy wiecie wszystko na ich temat i podzielcie się swoim wynikiem w komentarzu! Na dole artykułu znajdziecie prawidłowe odpowiedzi, ale nie zaglądajcie do nich przed czasem;) Powodzenia!

Pytanie numer 1
Kiedy należy kupić fotelik dla noworodka?

a) Jeszcze przed narodzinami dziecka.
b) Po porodzie, aby przymierzyć dziecko do fotelika.
c) Fotelik dla noworodka nie jest potrzebny, niemowlę można przewozić na rękach lub w gondoli wózka.

Pytanie numer 2
Jak ustawiamy pałąk nosidełka, montując je w samochodzie?

a) Zawsze do góry.
b) Opuszczamy go.
c) To zależy od modelu fotelika.

Pytanie numer 3
Jak długo dziecko powinno jeździć w foteliku 0-13 kg?

a) Dopóki nie przekroczy 13 kg wagi.
b) Około roku. Sygnałem do zmiany fotelika mogą być: wystająca główka / waga powyżej 13 kg / brak możliwości poprawnego zapięcia pasów (muszą wychodzić z oparcia fotelika na poziomie ramion dziecka). Chęć dziecka do siadania i oglądania otoczenia.
c) Do czasu, gdy dziecku zaczną wystawać z fotelika nóżki.

Pytanie numer 4
Czy fotelik 0-13 kg zawsze montujemy tyłem do kierunku jazdy?

a) Nie, to zależy od tego, jak dziecko znosi podróż i czy lubi jeździć tyłem.
b) Możemy montować tyłem lub bokiem – nigdy przodem.
c) Montujemy wyłącznie tyłem.

Pytanie numer 5
Czym może grozić opadająca główka w foteliku 0-13 kg?

a) Tym, że dziecko będzie mieć nieciekawe widoki.
b) Dziecko będzie się ślinić.
c) Może dojść do podduszenia, a nawet poważnego niedotlenienia mózgu lub śmierci dziecka.

Pytanie numer 6
Czym jest test skubnięcia (szczypnięcia)?

a) Sprawdzeniem, czy uprząż jest maksymalnie mocno zapięta.
b) Skubiemy dziecko, by sprawdzić, czy zasnęło.
c) Szczypnięciem sprawdzamy grubość tapicerki – czy dziecku będzie miękko.

Pytanie numer 7
Jak mocno zapinamy dziecko w foteliku?

a) Tak, żeby nic go nie uwierało i żeby miało wystarczająco luzu.
b) Tak mocno, jak kochamy.
c) Nie musimy w ogóle go zapinać – wystarczy trzymać ręką.

Pytanie numer 8
Foteliki 0-13 kg montujemy…

a) Tylko na pasy.
b) Na pasy lub isofix – w zależności od modelu fotelika.
c) Tylko na isofix.

Pytanie numer 9
Czy opaski podtrzymujące główkę dziecka w foteliku to bezpieczny gadżet?

a) Zdecydowanie tak. Dodatkowo stanowią modny dodatek i pasują do tapicerki.
b) Są całkowicie neutralne
c) Absolutnie nie! Opaski i tasiemki przywiązywane do główek dzieci i fotelików mogą przyczynić się do złamania kręgów szyjnych.

Pytanie numer 10
Prawo zezwala na wożenie dziecka w gondoli. Czy jest to dobry pomysł?

a) Gondoli używamy w przypadku, gdy dziecko ma orzeczenie medyczne o problemach z oddychaniem w pozycji półleżącej, mają syndrom Pierre’a Robina albo rozszczep kręgosłupa.
b) Gondola to super opcja. Dziecko może leżeć na płasko, w wygodnej pozycji. To zdecydowanie dobry wybór dla każdego dziecka!
c) Nie ma różnicy – i gondola, i nosidełko są tak samo bezpieczne.

Odpowiedzi:

Pytanie numer 1 A

Pytanie numer 2 C

Pytanie numer 3 B

Pytanie numer 4 C

Pytanie numer 5 C

Pytanie numer 6 A

Pytanie numer 7 B

Pytanie numer 8 B

Pytanie numer 9 C

Pytanie numer 10 A

I jak Wam poszło? Koniecznie pochwalcie się swoim wynikiem w komentarzu. A już niedługo kolejny QUIZ, tym razem o fotelikach RWF (9-18 kg i 9-25 kg).

Jak dziecko ma zginąć, to i tak zginie? Czy rzeczywiście fotelik samochodowy nie ma znaczenia?

fot. pixabay

Jeżeli dziecko ma zginąć w wypadku, to i tak zginie, i żaden fotelik samochodowy nie pomoże – takie opinie pojawiają się wśród tysięcy komentarzy na fanpage’u fotelik.info. Tego typu komentarze są nie tylko fałszywe, ale także bardzo destrukcyjne. Dlaczego ulegamy temu szkodliwemu mitowi?

Nikt dziś raczej nie powie: “Kiedyś to było super, bo prało się ręcznie”, lub: “Nie było łazienki w domu i było dobrze”. Jednak na porządku dziennym są komentarze typu: Kiedyś nie było fotelików i wszyscy żyli. Podobnie może dziwić popularność przekonania, że ani foteliki samochodowe, ani w ogóle sposób przewożenia samochodem najmłodszych pasażerów nie mają znaczenia, bo “jak dziecko ma zginąć, to i tak zginie”. Jak zauważyła jedna z czytelniczek fotelik.info, ci sami rodzice instalują przecież bramki na schodach i zatyczki do kontaktów oraz nakładają dzieciom kaski. Dlaczego więc osoby, które w innych sytuacjach chuchają i dmuchają na potomka, powierzają jego życie losowi, jeśli chodzi o foteliki samochodowe?

Może wynikać to oczywiście z niewiedzy. Jednak w XXI wieku wiedza i zwykła informacja jest dostępna na wyciągnięcie ręki, bez wychodzenia z domu. Wystarczy wpisać hasło do wyszukiwarki internetowej, aby móc wybierać spomiędzy dziesiątków, a nawet setek publikacji na interesujący nas temat. Wiele z tych publikacji jest popartych rzetelną, nowoczesną wiedzą, doświadczeniem czy badaniami naukowymi. Warto z tego korzystać – bo świat się zmienia, technologia się zmienia i wiedza się zmienia. Nie musimy ulegać niedorzecznym i szkodliwym mitom – ani ich szerzyć!

Jednak komentarze naszych czytelników pokazują, że niektóre osoby nie chcą wiedzieć i nie przyjmują wiedzy o tym, jak prawidłowo przewozić dzieci w fotelikach samochodowych, nawet jeśli podaje się im tę wiedzę na tacy, z troski o bezpieczeństwo dziecka. Dlaczego? Dla zasady. Więcej o tym w artykule: Nie mów mi, że źle przewożę dziecko w foteliku! Dlaczego odrzucamy porady innych ludzi?

Skąd biorą się mity?

Być może mit “Jak dziecko ma zginąć, to i tak zginie” wziął się z czasów, kiedy faktycznie foteliki samochodowe były niedostępne lub rzadko spotykane, a te, które były w sklepach, miały niską jakość, w dodatku nikt nie miał pojęcia, jak je prawidłowo zamontować i że w ogóle ma to jakiekolwiek znaczenie dla bezpieczeństwa dziecka. Tak rzeczywiście było, i to nie tak dawno. Zresztą… my tu o fotelikach, a przecież jeszcze 40 lat temu po polskich drogach jeździły auta niewyposażone w pasy bezpieczeństwa! Sam obowiązek zapinania pasów podczas jazdy samochodem ustanowiono w Polsce dopiero w 1991 roku, a obowiązek przewożenia dziecka w foteliku – w 1999 roku. Wielu dzisiejszych rodziców mogło więc nie jeździć w fotelikach samochodowych i… cóż, rzeczywiście żyją.

Stare auta, chociaż piękne i wyjątkowe, nie zapewniały ochrony pasażerom. Fot. pixabay

Jeśli weźmiemy pod uwagę, że jeszcze całkiem niedawno nie było fotelików samochodowych dla dzieci, a na pewno nie takich, jakie są produkowane obecnie, w samochodach zaś nie było pasów, poduszek powietrznych i innych zaawansowanych systemów bezpieczeństwa dostępnych dzisiaj, to faktycznie wówczas opinia, że “jak dziecko ma zginąć, to i tak zginie”, mogła mieć uzasadnienie.

Warto jednak zauważyć, że w roku 2022 mamy na rynku całą gamę fotelików samochodowych rozmaitych kategorii wagowych, zaprojektowanych wedle wytycznych inżynierów, biomechaników zderzeń, ludzi nauki, którzy wykonują testy zderzeniowe oraz wykorzystują coraz lepsze materiały i zaawansowane technologie. I samo życie pokazuje, że ich badania i wysiłek włożony w projektowanie bezpiecznych fotelików samochodowych dla dzieci oraz innych urządzeń czy systemów zabezpieczających w samochodach nie idzie na marne.

Technologia XXI wieku

Centrum Bezpieczeństwa fotelik.info wraz z internetowym portalem edukacyjnym od prawie 20 lat zajmuje się bezpieczeństwem dzieci w samochodach, śledząc najnowsze osiągnięcia naukowe i techniczne. Zajmuje się również ekspertyzami powypadkowymi. Z obserwacji i analiz ekspertów fotelik.info wynika, że jeżeli dziecko jechało w foteliku samochodowym, który dobrze zaliczył testy zderzeniowe, , był dopasowany do wieku i budowy ciała małego pasażera, a także prawidłowo i pancernie zamontowany w aucie, a dziecko było odpowiednio zapięte w dobrze ściągnięte pasy lub uprząż, to prawdopodobieństwo, że dziecko zginie, znacząco się zmniejsza. Sam kierunek montażu fotelika tyłem do kierunku jazdy zapewnia dziecku pięciokrotnie większe szanse na wyjście cało z wypadku drogowego! Oczywiście, nikt, nigdy i nikomu nie da stuprocentowej pewności przeżycia, jednak… jest o co się postarać.

Poznaj przykłady ekspertyz fotelik.info dotyczących wypadków, z których dzieci wyszły bez szwanku:

Fotelik RWF ocalił dziecko, a pasy – mamę w ciąży

Uderzył w nich TIR z 30 tonami ładunku. Jechała z nimi półroczna Nadzieja w foteliku

Podwójne dachowanie, lądowanie w rowie i złamany kręgosłup. Dziecku w fotelu RWF nic się nie stało!

Fotelik uratował dziecko wypadku! Pościg policyjny, staranowany samochód wbił się w betonowy słup!

Fotelik Diono Monterey, uratował życie dziecka! W tym samym wypadku zginął 49-letni mężczyzna

Jak widać wyraźnie z powyższych przykładów, dzieci NIE MUSZĄ GINĄĆ w wypadkach samochodowych! Dzieci mają dużą szansę WYJŚĆ CAŁO z potwornych wypadków, jak zderzenie z tirem, podwójne dachowanie czy najazd z dużą szybkością na betonowe zapory. Dziś już na takie “cuda” pozwala technologia i wiedza inżynierska!

W tych wszystkich wypadkach rodzice nie mówili: “jak dziecko ma zginąć, to zginie”, tylko zadbali o jego bezpieczeństwo, zgodnie ze współczesną wiedzą. Zatroszczyli się o dobry fotelik, o jego dopasowanie i pancerny montaż oraz o prawidłowe zapięcie pasów.

Dziecko prawidłowo zabezpieczone w samochodzie ma szansę wyjść cało nawet z najcięższego wypadku! Potwierdzają to liczne przykłady ekspertyz powypadkowych fotelik.info
Fot. archiwum fotelik.info

Fotelik na wagę życia

Niestety, nie wszyscy przywiązują wagę do tematu bezpieczeństwa dzieci w samochodzie i prawidłowego używania fotelików samochodowych. Wielu ignoruje też fakt, że duża część produktów na rynku to PSEUDOFOTELIKI, które są wprawdzie tanie, ale chronią wyłącznie dorosłych przed mandatem. Dlatego dzieci wciąż giną albo doznają obrażeń skutkujących niepełnosprawnością – nawet w wypadkach dużo mniej poważnych, przy mniejszych prędkościach. Niejednokrotnie giną w takich wypadkach, w których w dobrym foteliku prawdopodobnie nie spadłby im włos z głowy.

Oto przykłady takich wypadków:

⚫ Dziewczynka straciła pół twarzy. Ten wypadek mógł skończyć się inaczej

⚫ Zasnął za kierownicą – samochód wjechał im w bok

⚫ Dziecko w pseudofoteliku podczas wypadku wypadło z auta. Opowiada świadek zdarzenia.

⚫ Wewnętrzna dekapitacja. Trzyletnia Martynka cudem przeżyła wypadek

⚫ Niemowlę z fotelikiem wypadło z samochodu

⚫Zrozpaczona matka: Dlaczego nikt nie zwrócił mi uwagi, że źle zapinam synka w foteliku samochodowym?

⚫ Dziecko z fotelikiem wypadło z samochodu! Mogło dojść do tragedii. Zobacz WIDEO!

⚫ Wypadek z udziałem pseudo-fotelika i podpupnika. Dzieci otarły się o śmierć!

⚫ Dziecko wypada z samochodu: Piotr Wawrzyńczak z fotelik.info, w komentarzu dla TVN

Tragicznych konsekwencji tych wypadków można było uniknąć. Niestety – wielu rodziców przekonuje się o tym, kiedy jest już za późno…

Nie gdybaj, czy dziecko w razie wypadku przeżyłoby, czy nie. Nie mów, że “jeżeli dziecko ma zginąć, to i tak umrze” – bo to jest BZDURA! Życie i zdrowie Twojego dziecka od Ciebie zależy, nawet wtedy, gdy wieziesz je samochodem! Nie daj się oszukać mitom, tylko po prostu zadbaj, aby Twoje dziecko było maksymalnie chronione.

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej na temat bezpieczeństwa Twojego dziecka w samochodzie i dobrać dla niego bezpieczny fotelik, zapraszamy do Centrów Bezpieczeństwa fotelik.info.

Fotelik RWF uratował życie jej dziecka. Decyzję, by wozić dziecko tyłem, podjęła tuż przed wypadkiem

Tak po wypadku wyglądało auto, którym jechała rodzina z dwoma synami w fotelikach RWF

Prawdziwą furorę zrobił wpis w mediach społecznościowych popularnej amerykańskiej blogerki i influencerki. Dwoje jej dzieci ocalało z wypadku dzięki fotelikom tyłem do kierunku jazdy. Jak to się stało, że kobieta podjęła decyzję, która uratowała życie chłopców?

Savannah Baker bardzo zabiega o bezpieczeństwo swoich dzieci w samochodzie. Przewozi je w odpowiednio dobranych fotelikach i dba o to, aby chłopcy byli mocno zapięci i siedzieli tyłem do kierunku jazdy. Jako znana blogerka i influencerka wykorzystuje swoje zasięgi do promowania fotelików RWF, ilustrując swoje wpisy zdjęciami synów w aucie.

Na zdjęciu widzimy dzieci blogerki. Obserwując jej profile w mediach społecznościowych, wielokrotnie można trafić na wpisy o bezpieczeństwie fotelików tyłem do kierunku jazdy

Kiedy starszy syn blogerki, Andrew, skończył cztery lata, mama uznała, że jest gotowy do jazdy w foteliku przodem. Chłopiec został więc przesadzony do fotelika FWF. Jednak w tej pozycji uporczywie kopał w przedni fotel. To przeszkadzało siedzącym z przodu rodzicom. Dlatego Savannah z powrotem umieściła syna w foteliku tyłem do kierunku jazdy.

Wkrótce potem cała rodzina miała poważny wypadek. W ich samochód uderzyło inne auto (było to zderzenie boczne). Służby, które przybyły na miejsce zdarzenia, jednogłośnie stwierdziły, że dzieci zawdzięczają swoje życie fotelikom RWF. Zarówno policjanci, jak i lekarze zgodnie orzekli, że gdyby nie foteliki tyłem do kierunku jazdy, chłopcy najprawdopodobniej nie przeżyliby wypadku. Skończyło się na tym, że czteroletni Andrew miał lekki wstrząs mózgu. Pozostałe obrażenia dzieci ograniczyły się do siniaków i zadrapań.

Savannah w swoich wpisach w internecie podkreśla, że jej dzieci przeżyły wypadek dzięki dobrze dobranym fotelikom i zapiętym pasom bezpieczeństwa. Namawia wszystkich, aby zwracali uwagę na to, w jaki sposób przewożą swoje dzieci. Pomimo że wypadek miał miejsce kilka lat temu, na profilach społecznościowych Savannah Baker regularnie pojawiają się wpisy przypominające o tym, jak ważna jest jazda w foteliku tyłem do kierunku jazdy.

Wpis, który Savannah umieściła na Facebooku bezpośrednio po wypadku

Źródła informacji i zdjęć:
Profil Savannah Baker na Facebooku
Mamadu.pl

Nie mów mi, że źle przewożę dziecko w foteliku! Dlaczego odrzucamy porady innych ludzi?

fot. pixabay.com

Czy zdarzyło Ci się kiedykolwiek zwrócić uwagę komuś, kto źle przewozi dziecko w foteliku samochodowym? Z dyskusji na fanpage’u fotelik.info wynika, że wiele osób próbuje to robić, ale spotyka się z odrzuceniem, lekceważeniem, a nawet wrogością, więc rezygnuje. Jak umiejętnie zwracać uwagę i bronić spraw dla nas ważnych, w tym bezpieczeństwa dzieci w samochodzie? Rozmowa z psychologiem Emilią Kaczmarczyk.

Emilia Kaczmarczyk – absolwentka Uniwersytetu Humanistycznospołeczno SWPS w Poznaniu na kierunku psychologia o specjalności klinicznej, sądowej i transportu i psychoterapeuta, obecnie w trakcie szkolenia w kierunku uzyskania certyfikatu psychoterapeuty poznawczo-behawioralnego Polskiego Towarzystwa Terapii Poznawczo- Behawioralnej (PTTPB). Członek Polskiego Towarzystwa Terapii Poznawczej i Behawioralnej. Pracuje z osobami dorosłymi.

Redakcja fotelik.info: Wielu czytelników fotelik.info ma w swoim otoczeniu osoby, które (często nieświadomie) popełniają rażące błędy w przewożeniu swoich dzieci w fotelikach samochodowych. Ktoś wie, czym to grozi, więc zwraca rodzicom dziecka uwagę. Ale kiedy słyszy w odpowiedzi: “To nie twoja sprawa”, wycofuje się. Dlaczego?

Emilia Kaczmarczyk: Osoby, które wyraziły swoje poglądy, ale spotkały się z odrzuceniem, niezrozumieniem i pogorszeniem stosunków (nawet jeśli chciały pomóc), nie będą ryzykować w przyszłości. Dlatego niechęć do podejmowania trudnych tematów będzie tutaj wyuczonym mechanizmem obronnym w celu minimalizacji potencjalnego zagrożenia, na zasadzie: nie odzywam się = nie pokłócę się.

Nie zaryzykujemy, nawet jeśli wiemy, że stawka toczy się o zdrowie lub życie dziecka?

To zdecydowanie kwestia sumienia, aczkolwiek myślę, że większość z nas jednak zaryzykuje – w końcu mówimy o życiu i śmierci dziecka. Być może wyjdziemy z założenia, że lepiej, aby ktoś się na nas obraził, ale dostosował do tego, co powiedzieliśmy, niż aby wydarzyła się tragedia, której można było uniknąć. Przynajmniej w to chciałabym wierzyć. Jednak z pewnością znajdą się i takie osoby, które zbagatelizują temat i się do niego nie odniosą.

A komu łatwiej zwrócić uwagę: osobie bliskiej czy obcej?

Nie ma takiej ogólnej reguły. Uważam, że to zależy od człowieka, a dokładnie od jego doświadczenia i reakcji zarówno osoby bliskiej, jak i obcej, po zwróceniu im uwagi. Ale odwracając sytuację: łatwiej nam przyjąć krytykę od osoby obcej, ponieważ potrafimy się od tego bardziej zdystansować.

Zdystansowanie… Czy to nie ono jest powodem wycofania się z obrony spraw dla mnie ważnych – w tym przypadku bezpieczeństwa dzieci, kobiet w ciąży czy ogólnie użytkowników pojazdu?

Zdystansowanie ogólnie jest bardzo mocnym słowem, nierzadko też wiąże się z postawą pozbawioną bez emocji. Dla niektórych ludzi głównym powodem może być zdystansowanie, dla innych przekonanie, że złe doświadczenie, np. wypadek samochodowy, nie może spotkać ani jego, ani bliskich mu osób. I to też jest mechanizm obronny.

Wycofywanie się z obrony spraw dla mnie ważnych – jakie to ma dla nas konsekwencje?

Żeby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba dowiedzieć się, dlaczego się wycofujemy. Głównym powodem jest to, że nie chcemy być nieuprzejmi. Lubimy czuć się pomocni i zgodni, a duży wpływ na postawę szkodliwej „uprzejmości” i nawyku uległej komunikacji ma wychowanie w duchu: „Masz się słuchać”. W przyszłości prowadzi to wielu komplikacji, w tym problemów z obroną ważnych dla nas spraw. Niektórzy przeżywają ogromny stres na samą myśl o dyskusji lub potencjalnej kłótni, a nierzadko mają także niskie poczucie własnej wartości. Wolą się wycofać, bo według ich kalkulacji wiecej szkod przyniosłoby odezwanie się. Finalnie konsekwencje dla takich osób są ogromne. Przecież w ten sposób lekceważą one siebie i swoje potrzeby.

Dlatego warto uczyć się asertywności – aby w sposób otwarty i pełen szacunku do drugiego człowieka móc przekazać swoje myśli i uczucia. Dzięki temu pozbędziemy się poczucia winy i złości w stosunku do siebie lub innych. To naprawdę wyzwalające. Myślę, że ludzie, którzy nie są asertywni, kierują się strategią unikania. Zgodnie z nią będą zgadzali się na wszystko, nawet na to, co nie jest dobre dla nich i ich interesów. Będą powstrzymywali się od wygłaszania swojego zdania na dany temat oraz będą unikali sądów. Automatycznie będą także unikali potencjalnych lub rzeczywistych konfliktów, będą przepraszali w sytuacjach, gdy będą atakowani lub zawładnie nimi niepewność – a to wszystko dlatego, że pozytywne relacje z „silniejszym” są dla nich ważniejsze niż odmowa lub uzewnętrznienie.

Wspomniała Pani o niskim poczuciu własnej wartości. Czy to ono sprawia, że ciągle chcemy sobie i innym coś udowodnić lub przekonać kogoś do swojej racji? Przykład: Wiem, że przewożę swoje dziecko nieprawidłowo, ale nie będziesz mi mówić, że robię źle, a w ogóle to na pewno dziecku nic się nie stanie.

Trzymanie się swojej racji za wszelką cenę wlicza się także w pułapkę naszego ego. “Jak to, ja nie mam racji?” Jednak odpowiedzi na zadane pytanie jest wiele. Warto zacząć od tego, że nasz mózg nie lubi niepewności i jest to dla niego wyjątkowo nieprzyjemny stan. Jest to wynik działania ciał migdałowatych, które uaktywniają się podczas odczuwania „nieprzyjemnych emocji”, np. w sytuacji dylematu. Dołóżmy do tego mniejszą aktywność prążkowia brzusznego – czyli naszego ośrodka nagrody, który aż „płonie”, kiedy czekamy na jakieś miłe wieści, wydarzenia albo właśnie wtedy, gdy inni ludzie się z nami zgadzają. Można też pomyśleć głębiej i cofnąć się do czasów naszych najstarszych przodków. Łatwo odgadnąć, że nie mieli oni czasu na wątpliwości w sytuacji zagrożenia. Decyzja: walczę czy uciekam, była podejmowana przez nich natychmiast. Ten instynkt pozostał, choć minęło tak wiele lat.

Widzimy, że ktoś naraża swoje dziecko na niebezpieczeństwo, zwracamy uwagę, nie udaje się, więc zaczynamy narzekać: że ludzie źle robią, że nie słuchają… Dlaczego narzekamy? I czy narzekanie to typowa polska przypadłość?

Emilia Kaczmarczyk: Aby odpowiedzieć na to pytanie, warto uprzednio zastanowić się, jaką właściwie funkcję spełnia narzekanie: czy jest to narzekanie wzmagające ulgę czy raczej potęgujące poziom stresu? Ludzie narzekają, ponieważ w ten sposób komunikują się ze sobą. Narzekanie daje też upust przykrym emocjom, podtrzymuje więzi, jest rodzajem ekspresji naszych stanów emocjonalnych, choćby smutku, złości albo lęku. Warto jednak pamiętać, że długotrwałe narzekanie prowadzi do bezsilności, a czasem też utraty więzi z osobą, która dotychczas była naszym powiernikiem.

Wracając do pytania – my Polacy narzekamy dużo, czego dowodzą nawet badania naszego autostereotypu: Autoportret Polaków i postrzegany dystans kulturowy wobec sąsiadów, CBOS, 2015 rok. Ale jestesmy w tym bardzo autentyczni – najprawdopodobniej jest to kwestia naszej obyczajowości. Często mówimy o wielu sprawach wprost. Z doświadczenia wiem, że np. dla Amerykanów, z którymi zdarza mi się pracować, opowiadanie o, dajmy na to, gorszym dniu jest niemałym szokiem, ponieważ w większości mają oni kompletnie inną mentalność i często na pytanie, jak się dziś czują, odpowiadają: Fine. Polak może wydawać się pochmurnym pesymistą, ale poza tym wyróżnia nas wiele innych pozytywnych cech.

fot. Pixabay.com

A dlaczego wzbraniamy się przed konstruktywną krytyką?

Łatwiej jest chwalić, niż krytykować. Samo słowo “krytyka” budzi w nas negatywne odczucia. Ludzie z natury jej unikają, ponieważ często odbierają ją jako zarzut. Wydaje się to zresztą zrozumiałe, ponieważ niekiedy rzeczywiście tak właśnie bywa. Warto nauczyć się nie tylko rozróżniać krytykę negatywną od konstruktywnej, ale i umiejętnie napominać.

Unikamy również krytykowania, zdając sobie sprawę, że osoba, którą krytykujemy, może mieć potem do nas pewne zastrzeżenia, wypomnieć nam coś, zmienić do nas stosunek lub zacząć odczuwać przykre emocje w stosunku do naszej osoby. To samo dotyczy nas, kiedy to my jesteśmy odbiorcami konstruktywnej krytyki. Co więcej, nasze doświadczenie zetknięcia się z krytyką, która w przeszłości mogła być dla nas bolesna, sprawia, że nie chcemy robić przykrości drugiej osobie i sami nie chcemy być ponownie skrytykowani.

Może lepiej w ogóle nie używać pojęcia “krytyka”, tylko zamiast tego “informacja zwrotna”? Oczywiście ta informacja zwrotna powinna zostać ubrana w odpowiednie słowa i wypowiedziana odpowiednim tonem, co pomoże właściwie odczytać nasze zamiary wobec osób, którą tym feedbackiem obdarowujemy.

Jak więc umiejętnie zwracać uwagę?

Przede wszystkim wybrać odpowiednie miejsce i czas. Konieczne jest zbudowanie atmosfery zaufania. Nie zwracamy uwagi przy innych, gdyż ludzie często czują się urażeni lub ośmieszeni w obecności innych, a przecież nie o to chodzi. Warto poinformować osobę, do której się zwracamy z trudną, drażliwą sprawą, o naszych intencjach, np.: “Mówię ci to, ponieważ martwię się, obawiam lub chcę ci pomóc”. Taki przekaz sprzyja dobrej komunikacji interpersonalnej i minimalizuje potencjalne ryzyko kłótni, niezrozumienia, odrzucenia i przykrych odczuć.

Swoją opinię wyrażamy w sposób jak najmniej negatywny, unikamy wyrażeń generalizujących typu: “TY nigdy…”, “TY zawsze…”, “TY wszystko robisz źle”. Zamiast tego staramy się odnosić do konkretnej sytuacji – nie mówimy o osobie, tylko o zachowaniach i czynnościach. Niektórzy po nieumiejętnie przekazanej im krytyce uważają, że do niczego się nie nadają – dlatego warto pilnować tego, co i jak mówimy. Opanowanie i szacunek są zawsze w cenie, jeśli chcemy, by coś zostało zmienione i poprawione – nie unosimy się.

Warto też pamiętać, że ludzie nie chcą rozmawiać z agresorami, ponieważ strach nie motywuje. Jak wspomniałam, ważny jest ton. Właściwie nawet najmilsze zdanie powiedziane nieodpowiednim tonem potrafi przekreślić znaczenie całej wypowiedzi. Dobra komunikacja opiera się również na znalezieniu pozytywów. Wyszukanie i wskazanie rzeczy, które taka osoba robi dobrze, sprawi, że nie wyjdziemy na czepiającego się krytykanta, ale na życzliwą i pomocną osobę.

Dziękuję za rozmowę.