Tylko w foteliku – nigdy na rękach u pasażera – o przewożeniu malucha filmów kilka
Maluch na rękach u mamy? Wszędzie, tylko nie podczas jazdy samochodem
Duże miasto, bardzo drogi samochód, na siedzeniu fotelik samochodowy… a dziecko na kolanach u pasażera. Taki obrazek widział, niestety, najprawdopodobniej każdy z nas. Czym może skończyć się taka jazda – można zobaczyć na filmach.
Chociaż w dziedzinie propagowania bezpieczeństwa zmieniło się w ciągu ostatnich lat bardzo wiele – ciągle jednak na naszych ulicach widać sceny, które mogą zmrozić krew w żyłach. Ale tylko tym, którzy wiedzą, jaki mogą mieć finał – bo na pierwszy rzut oka wcale nie wyglądają tak groźnie.
Mowa zaś o przewożeniu dziecka na kolanach lub rękach. Wydawać by się mogło, że problem dotyczy mieszkańców małych miast, terenów wiejskich, osób, które może są mniej zamożne i wydaje im się, że zakup fotelika samochodowego to element wyposażenia, na którym można oszczędzić. Wiadomo także, że w mniejszych miejscowościach trudniej jest o zakup dobrego fotelika.
Nasze obserwacje – jak także informacje otrzymywane od naszych czytelników świadczą jednak o tym, że istnieje również inna prawidłowość. Przewożenie dziecka “na kolanach” jest niestety ciągle powszechne, dotyczy także mieszkańców dużych miast – szczególnie zaś tych, którzy posiadają drogie i bezpieczne auta. A wydaje się, że w tym temacie powiedziano już wszystko…
Dla przypomnienia polecamy obejrzeć film:
Jak widać po zamieszczonym powyżej wideo – nagranie wcale nie jest nowe. Ani manekin dziecka, ani manekin matki nie są zapięte pasami bezpieczeństwa – w wypadku kolizji (a także np. gwałtownego hamowania podczas jazdy z duża prędkością) pasażer miażdży swoim ciałem dziecko.
Może się jednak zdarzyć tak, że dziecko jest trzymane na rękach na tylnej kanapie. O tym, co się może stać pokazuje film z czeskiej kampanii społecznej.
Uwaga DRASTYCZNE SCENY
Nie jest to tylko fikcja, wykreowana na potrzeby kampanii społecznej, aby zszokować widza. Można to zauważyć na poniższym filmie, który całkiem niedawno był prezentowany przez większość agencji informacyjnych. Wypadek miał miejsce w Rosji. Samochód wpadł w poślizg i uderzył w inny pojazd. Z tyłu siedziała matka z dzieckiem na rękach. Maluch wypadł – cudem nie został przejechany przez nadjeżdżającą ciężarówkę.
Przekonanie, zapewne powszechne, o tym, że pasażerowi uda się utrzymać dziecko na rękach, jest niestety bardzo naiwne.
Pokazują to zdjęcia wykonane podczas konferencji kampanii „Włącz myślenie. Zapnij pasy”. Utrzymanie w rękach butelki wypełnionej wodą nie jest możliwe nawet przy niewielkiej prędkości.
Trzymany w rękach przedmiot wypada podczas gwałtownego hamowania
Jeśli zaś trzymamy dziecko na rękach na przednim siedzeniu, warto pamiętać także o poduszce powietrznej, która otwiera się z prędkością ok. 300 km/h.
Przednia poduszka powietrzna uderza w tył fotelika:
Tyle widać na materiałach filmowych. Zapewne wszyscy, którzy trzymają maluchy na rękach w czasie jazdy chcą mieć je blisko. Być może także uważają, że nic im się nie stanie bo np. jadą tylko do sklepu, niedaleko, kawałek, nie opłaca się zapinać malucha w fotelik… Warto tutaj przypomnieć, że wiele wypadków zdarza się właśnie na krótkich, wręcz codziennych, trasach.
Również nigdy nie wiemy, kiedy i gdzie może przydarzyć nam się wypadek. Nawet, jeśli jesteśmy najlepszymi i najostrożniejszymi kierowcami na świecie, nikt nie przewidzi zachowania innych uczestników ruchu czy np. warunków pogodowych itd. Nie warto więc ryzykować – bo rehabilitacja jest długa i kosztuje więcej bólu i wysiłku, niż kilka minut przeznaczonych na zapięcie malucha w foteliku.