Tragiczny wypadek w Wozławkach. Zginął żołnierz i jego dwuletni syn.

W piątek wieczorem, 16 sierpnia, w miejscowości Wozławki (województwo warmińsko-mazurskie) doszło do tragicznego wypadku na drodze krajowej nr 57. Około godziny 21:30 kierowca audi uderzył w tył prawidłowo jadącej skody, którą podróżowała młoda rodzina.
Ofiarami tego dramatu są 37-letni żołnierz i strażak (ochotnik z OSP Wozławki) – Pan Zbigniew, oraz jego 2-letni syn. Mężczyzna i dziecko zginęli na miejscu. Żona i matka chłopca z obrażeniami ciała trafiła do szpitala – na szczęście jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Koledzy z OSP Wozławki i 20 Bartoszyckiej Brygady Zmechanizowanej żegnają Zbigniewa Małolepszego, który zginął w wypadku wraz ze swoim synem. Mężczyzna na co dzień pełnił służbę w wyżej wymienionej 20 Bartoszyckiej Brygady Zmechanizowanej, był również strażakiem-ochotnikiem w jednostce OSP Wozławki.
W obliczu tak bolesnej straty łączymy się w żałobie, wyrażając głęboki smutek oraz solidarność. Niech pamięć o zmarłych pozostanie trwała, a świadomość wspólnoty serc i myśli będzie choć odrobiną ukojenia i smutku w tym czasie żałoby – napisano na stronie OSP.
W szpitalu w Olsztynie znajduje się ciężarna kobieta, która podczas wypadku siedziała za kierownicą.

źródło zdjęcia: 20 Bartoszycka Brygada Zmechanizowana
Kierowca audi uciekł z miejsca zdarzenia
Według ustaleń policji, sprawca – 35-letni mieszkaniec gminy Bisztynek po spowodowaniu wypadku uciekł do domu, gdzie został zatrzymany po kilku godzinach. W chwili zatrzymania był nietrzeźwy. Jak podkreślają śledczy, wciąż ustalane są dokładne okoliczności i to, czy mężczyzna był pod wpływem alkoholu również podczas samego zdarzenia.
Za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym grozi mu do 8 lat więzienia, a jeśli okaże się, że prowadził po alkoholu – nawet 20 lat.
Alkohol i kierownica – śmiertelne połączenie
Ta tragedia to kolejny dowód na to, że alkohol i prowadzenie samochodu nie mają prawa się łączyć. Każdy, kto siada za kółko po spożyciu, staje się potencjalnym zabójcą.
Pan Zbigniew był żołnierzem i strażakiem ochotnikiem – wielokrotnie ratował innych. Tym razem życie jego i jego syna zostało odebrane przez czyjąś bezmyślność i nieodpowiedzialność.
Na zdjęciach opublikowanych przez strażaków widać niemal całkowicie zmiażdżony tył pojazdu. Skala zniszczeń nie pozostawia złudzeń – uderzenie było potężne.

źródło zdjęcia: OSP Bisztynek
Bezpieczeństwo dzieci w samochodzie
Choć w tym przypadku siła uderzenia była tak ogromna, że trudno mówić o skutecznej ochronie, warto przypomnieć, że to właśnie foteliki samochodowe na co dzień ratują zdrowie i życie najmłodszych pasażerów. Na jednym ze zdjęć z miejsca zdarzenia widać, że dziecko prawdopodobnie podróżowało w foteliku przodem do kierunku jazdy.
Jest to bez wątpienia niewyobrażalna tragedia, która zatrzymuje każdego i skłania do głębokiej refleksji, a przede wszystkim do współczucia rodzinie i bliskim.
Eksperci fotelik.info przypominają:
- Dzieci do 150 cm wzrostu muszą być przewożone w odpowiednich fotelikach.
- Najbezpieczniejsze dla najmłodszych są foteliki RWF (tyłem do kierunku jazdy), które chronią głowę i szyję.
- Podstawki bez oparcia nie chronią przed zderzeniem bocznym ani przed skutkami dachowania.
Statystyki są jednoznaczne – prawidłowo dobrane i zamontowane foteliki zmniejszają ryzyko powstania obrażeń w wypadku.
Ta tragedia została spowodowana przez czyjąś nieodpowiedzialność. I choć życia pana Zbigniewa i jego synka nic już nie zwróci, ta historia powinna stać się przestrogą dla wszystkich – by nigdy nie wsiadać za kierownicę po alkoholu i zawsze dbać o bezpieczeństwo najmłodszych pasażerów.
https://natemat.pl/619793,tragiczny-wypadek-pod-bisztynkiem-nie-zyje-strazak-i-jego-maly-syn
https://remiza.pl/zginal-z-synem-w-wypadku-zegnaja-ich-strazacy-i-zolnierze/